Protest przed magazynami Amazona / Flickr, autor: Greenpeace Polska, licencja: CC BY-ND 2.0
Tekst autorstwa Marcina Terlika, który został opublikowany w Onecie, przedstawia historię Pani Ani, która była wieloletnią pracownicą Amazonu. Pani Ania została zwolniona z pracy, gdyż szefostwo zarzuciło jej kradzież. Nie została poinformowana, co dokładnie ukradła oraz nie chcieli pokazać rzekomego nagrania z monitoringu. Oficjalnie w świadectwie jest napisane, że odeszła z firmy na mocy „porozumienia stron”.
W rzeczywistości postawiono ultimatum — albo podpisze zwolnienie „za porozumieniem stron” ze skutkiem natychmiastowym albo otrzyma dyscyplinarne wypowiedzenie. Pani Ani była zastraszana, nie pozwolono jej wyjść do toalety oraz nikt jej dokładnie nie wyjaśnił, co dokładnie miała ukraść, a także nie mogła skorzystać z telefonu.
Według Ireny Tomkowiak, pracownicy Amazona i działaczki Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza, podobne sytuacje tak jak opisana historia Pani Anny, jest to zupełny standard.
Amazon przystąpił do planowych zwolnień pracowników z najdłuższym stażem pracy, lecz nie robił tego za pomocą zwolnień grupowych, ponieważ musiałby wypłacać ludziom odprawy, pomijając przy tym polskie prawo. Według Pani Ireny, liczba zamówień w polskim oddziale Amazona w ostatnim czasie spadła, co powoduje, że nie ma tyle pracy co wcześniej. Przez to pracownicy nie mają jak realizować swoich określonych obowiązków, jakie stawie firma przed nimi. To powoduje, że pracowników w danym magazynie potrzeba mniej i część z nich może zostać zwolniona.
Jest więcej przypadków, gdzie przełożeni z różnych powodów chcieli pozbyć się jakiegoś pracownika, zarzucając mu fikcyjne przewinienie, a później podczas rozmowy zastraszali. Na końcu w ramach „ugody” oferowali ofertę zwolnienia za porozumieniem stron.
Podziel się swoją opinią!
Pamiętaj o tym, by zachować się kulturalnie dyskutując z innymi czytelnikami.
0 Komentarzy
Bądź pierwszy! Zostaw swój komentarz pod tym artykułem.