Jeszcze jeden argument przeciwko WOŚP

Minął 29 stycznia, finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jak zwykle największe media relacjonowały z całą pompą to wydarzenie. Jednocześnie jednak nasila się krytyka skierowana przeciwko WOŚP, gdzie i ja dołożę swoją cegiełkę.

W krytyce przoduje oczywiście partia rządząca, czyli PiS. Jednocześnie jednak, czytając wiele różnych wypowiedzi, nie pojawiły się pewne argumenty, które jednak trzeba powiedzieć. Zanim zacznę, warto podkreślić, czym jest powszechna, publiczna służba zdrowia. Najlepiej myślę, definiuje ją nasza konstytucja - „Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa”.

Cechą więc publicznej służby zdrowia jest to, że należy się ona każdemu, niezależnie od wszelkich cech, wieku, płci, narodowości i tak dalej. Dlaczego należy o tym wspomnieć w tym przypadku? Ponieważ WOŚP realizuje pewną logikę działalności, gdzie służba zdrowia wymaga dodatkowych wpłat, niż te, które wszyscy uiszczamy w ramach podatków. Te wpłaty mają zapewnić darczyńcy, którzy zdecydują się wrzucić monetę do puszki. Gdzie więc pojawia się problem? Problem pojawia się w tym momencie, gdy człowiek widzący podstawioną mu puszkę dokonuje decyzji. Wpłacić albo nie wpłacić. Powody za i przeciw rozgrzewają dzisiaj debatę publiczną. Motywy ludzi są też różne, zależnie od własnych poglądów, przekonań opartych na nie zawsze dobrym dostępie do informacji. Więc cały sprzęt — aktualnie aparatura laboratoryjna służąca wcześniejszemu wykrywaniu sepsy — czy kupi się jej mniej, czy więcej, wisi na włosku tej właśnie decyzji.

Znaczy to więc tyle, że zdrowie wielu dzieci w Polsce, którym pomaga sprzęt zakupiony ze zbiórek WOŚP, zależy od tego, czy ktoś pomyśli, że warto wrzucić monetę lub nie. Jaka to różnica między powszechną służbą zdrowia? Taka, że leczenie, sprzęt, opieka należy się dosłownie każdemu i nie zależy od żadnej decyzji, motywów, czy ktoś chce, czy nie, razem finansujemy sobie system zdrowotny. Nie ma tutaj miejsca na deliberowanie, nawet człowiek, któremu nie zależy na życiu i zdrowiu innych, co gardzi wszystkim na około, także się składa.

Wada WOŚP-u jest tutaj ewidentna. I nie chodzi o to, że zakłada się, że przyjmuję jakoby całą służbę zdrowia miano finansować z tych zbiórek. Nawet jako model uzupełniający, o którym wypowiadają się lekarze, jest to szkodliwe. Rozwiązaniem jest to, by dofinansować naszą służbę zdrowia jeszcze bardziej, czego domagają się szpitale, a co następuje jednak zbyt powoli. Zamiast tego Polska zwiększa wydatki na cele zbrojeniowe. Gdy zadba się o odpowiednie finanse publiczne, wtedy nie trzeba będzie namawiać z puszką na ratowanie życia, ale to życie, każde, będzie ratowane. Bez pytania i wyrzutów, czy ktoś chce je ratować, czy nie.

Skoro tak się przedstawia sytuacja, to trzeba także przypomnieć, że Owsiak i jego świta, się ciągle powołują na to, jak dobrze i uzupełniająco działa ta zbiórka dla dobra Polaków. Wtedy trzeba zapytać, czy działalność Owsiaka i ludzi go promujących jest na odpowiednim poziomie, by zbierać jak najwięcej pieniędzy. Obecność ogromnej krytyki ze względu na poglądy wskazuje, że oczywiście nie. Owsiak, prowadząc fundacje, promuje jednocześnie swoje poglądy polityczne, a także organizuje imprezy jak Woodstock (podobno ostatnio zmienili nazwę, ale nie śledzę), gdzie dziwnym trafem sprowadza się całą ekipę liberalnej opozycji. Sam Jerzy także nie stroni od komentarzy politycznych. Oznacza to, że celem tej fundacji nie jest jedynie ratowanie życia, ale istotnym elementem (co tłumaczy szeroką reklamę jego imprez w pewnych mediach) jest także cel szerzenia pewnych poglądów.

Zastanówmy się więc wszyscy, czy dbając o jak największy rozgłos, jak największe wsparcie dzieci, ich życia i zdrowia, należy angażować się w konflikty poglądowe? Wzbierająca fala nienawiści wobec WOŚP-u wskazuje, że nie. Wielu ludzi nie wpłaca, ponieważ nie chcą wspierać fundacji, która aktywnie działa na rzecz promocji poglądów niezgodnych z ich własnymi.

Kolejne pytanie, dla zwolenników pomocy dzieciom: czy uważacie, że służba zdrowia, oparta o wpłaty na upolitycznione organizacje jest rozwiązaniem naszych polskich problemów?

Kodeks Etyki Lekarskiej otwiera Przyrzeczenie, a oto jego fragment: „według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek;„.

Skąd się wziął ten zapis o poglądach politycznych w pracy lekarza? A może ogólnie funkcjonowania służby zdrowia. Nikt w Polsce nie debatuje (na szczęście) czy leczyć lewicowców, czy prawicowców, czy może naszym pomagać a innym szkodzić, czy komuś się należy, czy nie należy. Dotyczy to także wszelkich elementów, które są „na około” służby zdrowia. Bez wątpienia impreza Owsiaka jest elementem będącym z nią w bezpośrednim kontakcie. Jak się to do Jerzego i jego imprezy odnosi? Otóż te dzieci, które czekają na pomoc, jak napisałem wyżej, zależą od decyzji wrzucającego monetę, a na tę decyzję ma wpływ polityczne zaangażowanie, które z jasnych względów pewną liczbę Polaków z udziału wyklucza (wpłacaliby pieniądze, na rzecz organizacji, która szerzy poglądy im nieodpowiadające). Naturalnie więc środków będzie mniej i tak samo mniej pomocy dla dzieci.

A co z Caritasem i podobnymi fundacjami? To samo. Jeżeli chcą pomagać, to niech wybiorą wóz albo przewóz. Albo pomaganie na jak największą skalę, albo zbijanie kapitału politycznego.

No i tak w ogóle – wszystkie fundacje, zbiórki i podobne wynalazki, są jedynie plastrem na ropiejącą ranę i to zawierającym liczne wady, o których napiszę później.