Tysiące Greków protestuje po katastrofie, by powstrzymać cięcia i oszczędności na kolei

W Grecji od prawie 2 tygodni trwają demonstracje, których uczestnicy domagają się zwiększenia bezpieczeństwa przewozów kolejowych oraz ukarania winnych największej w historii Grecji katastrofy kolejowej, której zginęło 57 osób. 28 lutego doszło do czołowego zderzenia pociągu towarowego z osobowym w miejscowości Tempe na trasie Ateny - Saloniki.

Dziś, 12 marca, w Atenach demonstrowało ponad 8 tysięcy, a Salonikach 5 tysięcy ludzi. Protestujący w Atenach przemaszerowali pod biuro sprywatyzowanego operatora kolejowego Hellenic Train, firmy, która od 2017 roku należy do włoskiego Ferrovie dello Stato Italiane. Manifestację zorganizował związek zawodowy PAME oraz studenci. W poprzednich dniach w protestach w stolicy uczestniczyło ponad 30 tysięcy osób, a w Salonikach ponad 20 tysięcy uczestników.

Kolejarze zrzeszeni w związku zawodowym PAME od dawna ostrzegali przed możliwymi wypadkami. Ostatni raz 7 lutego, dokładnie 3 tygodnie przed katastrofą,

Związek PAME wezwał do strajku generalnego pod hasłem „Nasi zmarli, ich zyski!”, który miał miejsce 8 marca. PAME oskarża rząd o próbę przemilczenia odpowiedzialności za wieloletnie niedofinansowanie, „deregulację” i podział systemu kolejowego oraz traktowanie życia ludzkiego jako kosztu. „To oni z biegiem czasu realizowali politykę komercjalizacji i prywatyzacji kolei, zapoczątkowaną przez rząd SYRIZA w 2017 roku, kiedy to sprzedał TRAINOSE włoskiej firmie za 45 mln euro, dając jej nawet premię w wysokości 250 mln euro. Kontrakt przedłużony przez rząd ND w lipcu 2022 r., dający włoskiej firmie dodatkowe 750 mln euro na 15 lat na obsługę „nierentownej linii” Ateny-Saloniki!” - PAME napisał w wezwaniu do strajku generalnego. Określając także cele mobilizacji jako:– Walczymy o nowoczesny, bezpieczny, tani transport we wszystkich środkach transportu publicznego, przeciwko polityce, która stawia bezpieczeństwo pasażerów i prawa pracowników w bilansie kosztów i rentowności grup biznesowych.– Walczymy o masową rekrutację pracowników transportu, o stabilne miejsca pracy.

Natychmiastowe działania na rzecz modernizacji infrastruktury, środków i systemów bezpieczeństwa w transporcie. Natychmiastowe działania w celu ochrony zdrowia i bezpieczeństwa we wszystkich miejscach pracy.

Dimitris Koutsoumbas, sekretarz generalny Komunistycznej Partii Grecji (KKE) powiedział o katastrofie: „… to nie był wypadek, to nie był pech, to była zbrodnia, która musiała się wydarzyć. (…) Jak każda zbrodnia, ta również ma swoje przyczyny i sprawców. Wasz rząd jest winny, bo byliście głusi, kiedy związkowcy, związki zawodowe kolejarzy i posłowie KKE w parlamencie potępiali źle utrzymaną sieć oraz braki i luki w systemach bezpieczeństwa, personelu i krytycznej infrastrukturze, takiej jak sygnalizacja.”Posłowie KKE w greckim parlamencie ostrzegali przed skutkami wieloletniej polityki niedofinansowania i podziału kolei na wiele podmiotów, liberalizacji opartej na wytycznych UE, prywatyzacji części przynoszącej zyski. „Ta polityka, oczywiście, prowadzona przez wszystkie rządy ostatnich lat, ukształtowała warunki tej tragedii, gdyż w jej ramach bezpieczeństwo pasażerów traktowane jest jako "koszt" zarówno dla sprywatyzowanych odcinków kolei, jak i dla tych zarządzanych przez burżuazyjne państwo! - powiedział D. Koutsoumbas.

Informacje o poważnych lukach w zakresie bezpieczeństwa na najbardziej ruchliwej linii kolejowej w Grecji sprawiły, że centroprawicowy rząd premiera Kyriakosa Mitsotakisa zobowiązał się do współpracy rządu w dochodzeniu sądowym w sprawie katastrofy, a minister do spraw transportu oraz wyżsi urzędnicy kolejowi podali się do dymisji.