Kierowcy wracają strajkować. Łukasz Mazur mimo kontroli Państwowej Inspekcji pracy i nałożonej na niego kary pieniężnej, która mogła nawet wynieść 250 tysięcy euro, nie nauczył się jak traktować pracowników.
Dokładnie 7 kwietnia bieżącego roku pracownicy firmy transportowej Łukasza Mazura „Agmaz-Luk Maz” wyszli na ulicę, aby odzyskać swoje zaległe pieniądze, których pracodawca nie wypłacał. Jak zauważył jeden z kierowców, Mazur, zamiast wypłacić pracującym ciężko zarobione pieniądze, postanowił wezwać na miejsce protestu „patrol Rutkowskiego", który miał złamać strajk.
Z inicjatywy Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, powiadomiono Głównego Państwowego Inspektora Pracy Katarzynę Łażewską-Hrycko. Jak poinformował nas OPZZ, na pracodawcę Agmaz-Luk Maz nałożono karę, która miała wynieść nawet do 250 tysięcy euro.
W piątym tygodniu strajku, a dokładnie 27 kwietnia strona pracownicza zwyciężyła, podpisano ostateczne porozumienie z pracodawcą, dzięki któremu pracownicy mieli dostać zaległe wynagrodzenia.
Zdawałoby się, że pracodawca firmy wyciągnął z całej zaistniałej sytuacji życiową lekcję, dzięki której zrozumiałby, że pracowników należy traktować właściwie a płace wypłacać pracującym na czas. Jak podaje „Faire Mobilität”, we wtorek i środę (18,19 lipca) na terenie Grafenhausen na drodze A5, pojawili się pierwsi strajkujący kierowcy ze swoimi ciężarówkami firmy Agmaz-Luk Maz.
Jak podaje „Bild”, na miejscu strajku, manifestuje 35 kierowców, głównie pochodzenia gruzińskiego, ukraińskiego i uzbeckiego. Jak donosi niemiecka Policja, demonstracja liczy nawet 61 demonstrantów, cały przebieg protestu przebiega spokojnie.
Powód strajku jest taki sam przedtem — pracodawca nie wywiązał się ze swoich obowiązków i nie wypłacił pieniędzy dla pracujących. Jak zeznaje jeden z kierowców, niektórzy pracownicy musieli czekać nawet sześć miesięcy na swoje wypłaty. Większość kierowców straciła chęci do pracy: mówią, że nie chcą pracować już w tej firmie.
Według deklaracji pracodawcy, zaległe wynagrodzenia wpływają już na konto oraz jest gotowy do rozmów. Właściciel firmy dał warunek kierowcom, że jeżeli przewiozą pilny ładunek w określone miejsce, pieniądze zostaną przelane. 19 lipca część kierowców zrezygnowała z protestu i wykonała polecenie pracodawcy, jednakże czy dostali płace, na razie nie wiadomo.
Podziel się swoją opinią!
Pamiętaj o tym, by zachować się kulturalnie dyskutując z innymi czytelnikami.
0 Komentarzy
Bądź pierwszy! Zostaw swój komentarz pod tym artykułem.