Assange na wolności. Czemu Zachód tak go nienawidzi?

Publicystyka

Zdjęcie przedstawia Juliana Assange, mężczyznę, ubranego w garnitur, ma siwe włosy

Julian Assange / Flickr

Tekst autorstwa: Włodzimierz Józef Postępowski

Ubiegłej środy świat obiegła informacja o wyjściu na wolność dziennikarza śledczego Juliana Assagne’a i jego powrocie do ojczyzny. Tym samym umowa, jaką miał zawrzeć z amerykańskimi władzami, kończy trwające 14 lat prześladowania niezależnego demaskatora między innymi amerykańskich zbrodni wojennych na Bliskim Wschodzie. Sprawa jako tako dla deklarującego przywiązanie do liberalnych wartości świata zachodniego stanowiła w ostatnich latach jeden z najbardziej niewygodnych skandali, toteż jej koniec stanowi wytchnienie zarówno dla Assagne’a, jak i dla zachodnich elit politycznych i finansowych.

To jej koniec w wymiarze prawnym, ale bynajmniej nie w wymierzę politycznym i moralnym. Tak jak Assagne swoją dziennikarską działalnością zdemaskował zachodnie zbrodnie, nadużycia i afery, tak Zachód na czele z USA swoją histeryczną działalnością w postaci trwającego wiele lat eksterytorialnego represjonowania niewygodnego dziennikarza sam zdemaskował swoją obłudę w zakresie przywiązania do tak głośno głoszonych wolności obywatelskich takich, jak swoboda wypowiedzi czy prowadzenia mediów. Jakie konkretnie tajemnice Wujka Sama ujawnił Assagne, że ten postanowił go zniszczyć?



Zbrodnie wojenne na Bliskim Wschodzie

Najbardziej niewygodną prawdę stanowią informacje na temat zbrodni popełnianych przez siły Wolnego (od odpowiedzialności za swoje zbrodnie) Świata po ich nielegalnej inwazji na Irak w 2003 roku. O tym, że wojska amerykańsko-brytyjsko-polsko-australijskie splamiły sobie dłonie krwią irackich cywilów, wiedziano od samego początku. Piorunujące liczby na temat ludzkiego żniwa amerykańskiej agresji przedstawił już w 2006 roku magazyn naukowy „Lancet”. Gromadzeniem danych na temat liczby ofiar zbrodni wojennych zajmowała się organizacja Iraq Body Count.

Brakowało jednak wykazującej ponad wszelką odpowiedzialność dokumentacji agresorów. Tę lukę uzupełnił w 2010 roku Julian Assagne, odtajniając szereg dokumentów o tym poświadczających. Wbrew ich zapewnieniom, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania posiadały listę cywilnych ofiar działań wojennych, na której figurowało 66 081 cywilów. Oczywiście to jedynie ofiary potwierdzone, a nie wszystkie. Same w sobie liczby są spore – to znacznie więcej zamordowanych cywilów niż w przypadku rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Obraz zbrodniczego charakteru działań amerykańskich dopełnia jednak fakt, że to znacznie więcej niż liczba poległych żołnierzy. Wojskowi i marionetkowa policja iracka miały dopuszczać się licznych zabójstw, gwałtów i tortur. „Obserwowałem, jak Blackwater PSD strzela do cywilnego pojazdu… ojciec zginął… żona i córka zostały ranne” – tego typu zeznań w odtajnionych przez Assagne’a dokumentach nie brakuje.

Przyczynienie się do powstania ISIS

Konflikt w Iraku to jednak przecież niejedyna wojna wywołana przez USA. Z ujawnionych wewnętrznych dzienników amerykańskich wojskowych wynikało, że Amerykanie z jednej strony zdawali sprawę, że prawdziwa liczba ofiar cywilnych ofiar wojny była znacznie większa, niż podawano, ale wysiłki amerykańskie nie przynosiły efektu, bo talibowie jedynie się umacniali. O tym drugim najlepiej przekonał się świat w 2021 roku, kiedy talibowie wrócili do władzy.

O ile dla talibów Amerykanie byli jedynie w praktyce niegroźni, tak dla ISIS stanowili zbawienie. Wedle danych WikiLeaks CIA odegrała niemałą rolę w powstaniu tej organizacji. W istocie problem z islamskim terroryzmem Zachód hodował sobie od 1979 roku, wspierając w Afganistanie tamtejszych fanatyków religijnych – mudżahedinów – jako że ci walczyli przeciwko ZSRR. Jednym z antykomunistycznych bojowników wspieranych przez USA był wtedy mało jeszcze komu znany pobożny muzułmanin Osama Bin Laden.

Ingerencja w sprawy wewnętrzne państw trzecich

Nielegalne ingerencje w światową politykę Stany Zjednoczone prowadziły (i dalej prowadzą) nie tylko za pomocą działań wojennych. Podstawowa metoda to nacisk i przemoc ekonomiczna – podstawowa metoda walk mocarstw imperialistycznych. WikiLeaks opublikowała 3 główne programy rządu amerykańskiego. Pierwszy 3T – TPP, TTIP i TISA.



Handel ludźmi rośnie w siłę. Dane są przytłaczające

Czas czytania: 4 minut

Przeczytaj również...

Handel ludźmi rośnie w siłę. Dane są przytłaczające

Pierwszy z nich – Partnerstwo Transpacyficzne (TPP) zakładała znaczne wzmocnienie praw kapitalistów do własności intelektualnej, tym samym wzmacniając wynikające z tego ograniczenia w rozwoju. Program zakładał zmuszenie światowych rządów do przyjęcia regulacji zabezpieczających interesy amerykańskich firm. Transatlantyckie partnerstwo handlowo-inwestycyjne (TTIP) sankcjonowało mechanizm umożliwiający pozywanie rządów państw sprzeciwiających się przepisom szkodzącym zyskom amerykańskich korporacji, a ratującym interesy ich narodów.

Ostatni z programów, Umowa o Handlu Usługami (TISA) przewidywała daleko idący pakiet deregulacji sektora finansowego, legalizujący niezwykle szkodliwe działania mogące wywołać nowy kryzys na miarę kryzysu z 2008 roku. Amerykańskie programy zakładały zniesienie regulacji klimatycznych jako zagrażających prywatnemu zyskowi, a polityka prywatności danych osobowych uznana została za barierę w handlu, którą należy znieść. Czarno na białym widać tu spełnienie się marksistowskiej analizy państwa kapitalistycznego jako „komitetu zarządzającego interesami burżuazji”.

Inwigilacja niewygodnych aktywistów i dziennikarzy

Nie brakuje egzekucji interesów Stanów Zjednoczonych za pomocą resortów siłowych wspomnianej machiny państwowej. Rząd amerykański we współpracy ze swoimi mocodawcami – wielkimi korporacjami – prowadziły szeroką inwigilację w celu kontroli nad niewygodnymi dla nich aktywistami, protestującymi polityki. Wykorzystywane metody obejmowały m.in. kontrolę na gruncie finansowym, psychologicznym i seksualnym. Jednym z najbardziej znanych przecieków WikiLeaks było ujawnienie milionów depesz z amerykańskich placówek dyplomatycznych.

Kreuje się z nich obraz USA jako gigantycznego molocha kontrolującego politykę innych państw poprzez liczne ingerencje. W celu wywarcia nacisku szpiegowano kluczowych urzędników ONZ, fałszowano wybory w różnych krajach i wywierano naciski na szefów rządów i międzynarodowe organizacje, np. Międzynarodową Agencję Energii Atomowej. Na szczególną uwagę zasługuje finansowe i militarne wspieranie proamerykańskich, neoliberalnych dyktatur islamskich na Bliskim Wschodzie, w tym należącej do niezwykle rzadkiego grona państw totalitarnych Arabii Saudyjskiej.

To podany na tacy dowód kompletnego fałszu propagandowego znaku firmowego USA jako globalnego eksportera i stróża demokracji, często przecież casus belli do wszczęcia wojny w celu osławionego niesienia demokracji, szczególnie na tereny roponośne. Najbardziej krzyczący przykład takiej obłudy to inwazja w 2003 roku na rządzony przez Saddama Husajna Irak – tego Saddama, wcześniej sojusznika, a potem śmiertelnego wroga, którego wysiłek wojenny przeciwko Iranowi i Kurdom 15 lat wcześniej Stany Zjednoczone wspierały, zdając sobie sprawę z ich zbrodniczego charakteru.

Zmianę postawy rządu amerykańskiego podyktowały bliskowschodnie pola naftowe. O planach wobec samego Assagne’a pisano, że w więzieniu ma być „miłą panną młodą”. NSA (rządowa agencja wywiadu USA) podsłuchiwała rozmowy m.in. Angeli Merkel z ówczesnym Sekretarzem Generalnym ONZ Ban Ki-Moonem na temat polityki klimatycznej, która kłóciła się z interesami amerykańskich koncernów naftowych. CIA zaś miała opracowywać technologię szpiegującą przypominającą i przebijającą znany program Pegasus. Umożliwiać miała włamanie do telewizora i zamienienie go mikrofon, a nawet zhakowanie samochodu osobowego czy ciężarówki i nimi sterowanie.

Obóz koncentracyjny w Guantanamo

Wreszcie – pliki WikiLeaks ukazują kulisy funkcjonowania obozu koncentracyjnego Guantanamo, w którym przetrzymywano setki więźniów politycznych. Udokumentowano przypadki znęcania się i tortur wobec ponad 800 więźniów w wieku od 14 do 89 lat. Amerykanie zdawali sobie sprawę z tego, że ponad 150 uwięzionych jest całkowicie niewinnych, a do obozu można było trafić na podstawie wątpliwej jakości podejrzeń. Zastanawiająca jest też kategoria osoby winnej, jako że z niezależnych źródeł wiadomo, że na 2006 rok zaledwie 8% więźniów miało jakieś związki z Al-Kaidą.



Podziel się swoją opinią!

Pamiętaj o tym, by zachować się kulturalnie dyskutując z innymi czytelnikami.


0 Komentarzy

Bądź pierwszy! Zostaw swój komentarz pod tym artykułem.