7 października 2023 roku izraelska armia rozpoczęła otwartą, największą i najbardziej brutalną w swojej historii ofensywę na Strefę Gazy. Izraelski rząd i sprzyjające mu media — w tym m.in finansowane przez wspierające Izrael Stany Zjednoczone — próbują za wszelką cenę ukryć rzeczywisty, zbrodniczy charakter jego działań, usprawiedliwiają je.
Bezwzględny i zmasowany atak, wymierzony w ludność cywilną Gazy syjonistyczni propagandyści przedstawiają jako akt obrony przed hamasowskim terroryzmem, który wystąpił przeciwko Izraelowi i izraelskim cywilom — co ma charakter bezprecedensowy i musi spotkać się ze stanowczą odpowiedzią całego aparatu państwowego, w tym wojska. Hamasowski terroryzm jest zagrożeniem dla istnienia Izraela — powiadają propagandyści — może zostać zniszczony jedynie w drodze miażdżącego uderzenia, jedynie w drodze zmasowanego najazdu na Strefę Gazy. Tak tłumacza wszystkie swoje działania syjoniści, tak kreują swój wizerunek jako strony „dobrej”, broniącej się; tak nakładają swojej ofensywie maskę defensywy oraz przekonują o moralnej wyższości.
Dla wszystkich znających genezę konfliktu izraelsko-palestyńskiego zupełnie jasne jest, że narracja syjonistów nigdy nie stała nawet obok prawdy, że jest jej całkowitym zaprzeczeniem i ma na celu przykryć prawdziwe zamiary Izraela, zakłamać rzeczywistość.
Konflikt izraelsko-palestyński, wbrew twierdzeniom propagandystów, nie rozpoczął się wraz z październikowym uderzeniem Hamasu, nie ma swojego źródła w nagłym i bezprecedensowym „ataku islamskich fundamentalistów” wymierzonym w ludność cywilną Izraela.
Po pierwsze, uderzenie Hamasu nie powstało z próżni, a zostało poprzedzone wieloma dziesięcioleciami brutalnych prześladowań miejscowej ludności arabskiej. W 1948 roku ludność ta została przemocą wypędzona z ojczystej ziemi przez izraelskie siły wspierane przez Zachód, była pozbawiana domów i dobytku, bestialsko mordowana. Bezprawnie napadnięta i wypchnięta ze swoich terenów, stopniowo traciła własną państwowość na rzecz państwowości Izraela, by niedługo potem utracić ją niemal w całości. Palestyńczycy znaleźli się pod jarzmem okupacji i stali się obywatelami drugiej kategorii — państwo Izrael, w celu zdławienia ich buntu i umocnienia swojej hegemonii wzmogło prześladowania, coraz bezwzględniej wypychało Palestyńczyków z ich ziemi, mordując ich, paląc wioski i burząc domy, atakując całe osiedla. Na ich miejsce ściągnęło tysiące osadników, zabezpieczając w ten sposób swoje terytorialne zdobycze. Kolejne dekady minęły pod znakiem coraz brutalniejszych nalotów i najazdów, które spotkały się z zaciekłym oporem Palestyńczyków.
Nie może być w tym świetle najmniejszych złudzeń co do tego, kto jest stroną atakującą, a kto stroną broniącą się, kto jest złoczyńcą a kto ofiarą, kto posiada „moralną wyższość” nad przeciwnikiem.
Po drugie, nie należy do przypadku, że tak silne i desperackie uderzenie Hamas wyprowadził właśnie w październiku minionego roku. Trwające od dekad prześladowania, nakierowane na zdławienie Palestyńczyków i zniszczenie ich jako narodu w ostatnich latach się zaostrzyły. W 2023 roku nowy, radykalnie syjonistyczny gabinet Natenjahu postawił przed sobą zadanie „ostatecznego rozwiązania kwestii Palestyńskiej” - a więc ustanowienia całkowitej hegemonii Izraela na terenach dawnej Palestyny, w drodze ostatecznego złamania oporu Palestyńczyków, zmiażdżenia resztek ich państwowości. Rząd Izraela zintensyfikował bombardowania i najazdy na wioski, obozy, osiedla zamieszkałe przez Palestyńczyków, m.in. na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. Zaostrzono politykę osadnictwa, wysiedleń i burzenia domów, mieszkańców zabijano bądź zmuszano do ucieczki. Uciskany i umierający naród Palestyński stanął w obliczu zagłady i w październiku ubiegłego roku podjął się desperackiej próby powstania.
I tak na przykład, 17 stycznia 23 roku około północy siły izraelskie zaatakowały wschodni region miasta Nablus na północnym Zachodnim Brzegu. Atak ten nie był odosobnionym wydarzeniem, a jednym z wielu ataków, jakie izraelska armia przeprowadziła na miasto i jego mieszkańców.
Mieszkańcy stawili opór. By utrudnić wojsku dojazd rozlewali na ulicach olej, atakowali pojazdy rzucając kamieniami i koktajlami Mołotowa. Bojownicy ruchu oporu w kilku dzielnicach dla uchodźców prowadzili także wymianę ognia z izraelskimi żołnierzami.
W trakcie walk tylko w pierwszych godzinach rannych zostało kilkadziesiąt osób. Jeden młody mężczyzna został przejechany przez izraelski pojazd wojskowy. Armia, przy użyciu bomb z gazem łzawiącym, zaatakowała także ekipy prasowe, które relacjonowały szturm na wschodni region miasta. Żołnierze najechali i przeszukali wiele domów oraz uprowadzili jednego z młodych Palestyńczyków.
We wtorek 7 lutego około 3:20 izraelscy żołnierze dokonali kolejnego najazdu wojskowego na Nablus, podczas którego zastrzelili m.in. 16-letniego palestyńskiego chłopca. Do wydarzenia doszło podczas natarcia sił Izraela na jedną z dzielnic Nablus, Al-Masaken Al-Sha'bya.
Atak spotkał się ze stanowczym oporem mieszkańców dzielnicy, którzy, mimo nocnej pory, wyszli na ulice, próbując zatrzymać wojskowe pojazdy. 16-letni Hamza Ashqar rzucił w pojazdy kawałkiem metalu, po czym jeden z żołnierzy oddał w jego kierunku dwa celne strzały z ostrej amunicji — pierwszy w twarz, drugi w lewą stronę talii. Mimo natychmiastowej pomocy świadków i szybkiego przetransportowania do szpitala (prywatnym samochodem), chłopiec o ok. 3:45 został uznany za zmarłego.
Miasto Nablus, w większej części kontrolowane przez Palestyńczyków, od lat znajdowało się na celowniku Izraelskiego rządu i programu osadnictwa. W jego ramach próbuje się wypchać palestyńskich mieszkańców miasta, zmusić ich do opuszczenia domów przy pomocy zastraszania, regularnych najazdów wojskowych czy bezpośrednich aktów przemocy. Od początku 2022 roku doszło do zaostrzenia napięć między miejscowymi a izraelskimi osadnikami, wspieranymi przez izraelską Armię, a ataki na miasto jeszcze bardziej się nasiliły.
Podczas innego ataku na Nablus, 30 maja, izraelskie wojsko dokonało najazdu na obóz dla uchodźców w Askar na obrzeżach miasta — około 46 Palestyńczyków zostało rannych. Dzień po najeździe, po raz czwarty w ciągu tygodnia, izraelscy osadnicy zaatakowali położoną na północny wschód od Nablusu wioskę Burqa. Osadnikom towarzyszyli izraelscy żołnierze.
Najazdy na Nablus w 2023 roku, podobnie jak w poprzednim, były w mieście na porządku dziennym, odbywały się regularnie i miały na celu zastraszenie mieszkańców oraz rozbicie miejscowego ruchu oporu.
3 lipca 2023 roku Izrael rozpoczął jedną z największych i najbrutalniejszych w ostatnich dekadach „operacji wojskowych” na Zachodnim Brzegu. Izraelskie siły - 150 czołgów, buldożery i ponad 1000 żołnierzy przy wsparciu helikopterów i dronów wkroczyły o poranku na ulicę miasta Jenin, obracając w gruz drogi i całe budynki. Zabiły co najmniej 12 Palestyńczyków (w tym pięcioro dzieci), raniły co najmniej 120 osób (w tym 14 dzieci), 20 krytycznie. Około 4000 osób wypędzono z miejsc zamieszkania.
Uderzenie skoncentrowało się na obozie dla uchodźców i okolicznych obszarach — ostrzelano go, uniemożliwiono wjazd pomocy medycznej i niezbędnych dostaw dla ludności cywilnej. Zniszczono infrastrukturę, zrujnowano sieci wodociągowe i elektryczne, uderzono w budynki mieszkalne, szpitale i meczety. Uszkodzono przynajmniej 109 domów.
Akcja, nazwana „Operacja dom i ogród”, określona została mianem „antyterrorystycznej”, a jej głównym celem, według strony rządowej, miało być uderzenie w działający w Jenin i wielu innych miastach Palestyny zbrojny ruch oporu. Natenjahu wychwalał akcję, mówiąc o „wykorzenianiu terroryzmu”. Zadeklarował przy tym — co okazało się straszną prawdą — że nie jest ona jednorazowa i planuje kontynuować walkę z członkami ruchu oporu, tak, by „terroryzm nie wrócił do Jenin”. Słowa o „walce z terroryzmem i ruchem oporu” daleko mijają się z rzeczywistością — operacja, jakkolwiek uderzyła w palestyński ruch oporu, wymierzona została nie tylko w jego działaczy, ale także, i przede wszystkim, w cywilną ludność arabską Jenin, w dzieci, całe rodziny i ich domy, infrastrukturę cywilną miasta, w szpitale.
Wreszcie, 7 października 2023 roku Hamas, zbrojne ramię ruchu oporu Palestyny, w obliczu zbliżającej się nieuchronnej zagłady narodu palestyńskiego, rozpoczął powstanie i wezwał do walki z okupantem. Dowództwo Hamasu uznało, że powstanie jest jedyną i ostatnią nadzieją Palestyńczyków na wyzwolenie spod jarzma Apartheidu, że tylko ono zyska im szanse na przetrwanie.
Syjonistyczny reżim Natenjahu natychmiast wykorzystał je jednak jako pretekst do przejścia do największej w historii, pełnoskalowej inwazji na Strefę Gazy. Izraelskie czołgi i bomby z pełną siłą uderzyły w Gazę, nie szczędząc nikogo i niczego, mordując tysiące kobiet i dzieci, niszcząc szkoły, przedszkola i szpitale. Tylko w ciągu pierwszych trzech tygodni, izraelska Armia zabiła ponad 7000 Palestyńczyków, w tym ok. 3000 dzieci.
Syjonistyczny reżim Izraela, pod pretekstem „walki z terroryzmem” przystąpił do próby „ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej” - zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami i w myśl prowadzonej od dekad polityki Apartheidu Palestyńczyków, niszczenia ich jako narodu i wypierania z ojczystych ziem, w celu umacniania własnej hegemonii. Izrael nie przystąpił do walki z terroryzmem, nie przystąpił do „wojny obronnej”. Wręcz przeciwnie, wykorzystał pretekst do przejścia do ostatniego etapu swojej wieloletniej ofensywy — całkowitego zniszczenia Palestyńczyków w drodze brutalnego terroru wymierzonego w ludność cywilną Gazy.
Izrael, powołany do życia w 1948 roku na terenach istniejącego już państwa, wbrew woli i bez udziału miejscowej ludności, nie mógłby powstać bez szerokiego, zewnętrznego wsparcia. Nie mógłby ustanowić i utrzymać własnej państwowości, nie mógłby wystąpić przeciwko innej państwowości i narzucić własnej hegemonii. Wsparcie to, z początku udzielone w ramach ONZ m.in. przez USA i inne mocarstwa Zachodu, z biegiem czasu płynąć zaczęło przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych, jako największego mocarstwa imperialistycznego.
Popadający w coraz większą zależność od USA Izrael przekształcił się w państwo niemal w całości podporządkowane amerykańskim interesom, stał się przyczółkiem USA na bogatym w zasoby Bliskim Wschodzie. W największym interesie Stanów Zjednoczonych leży więc wspieranie Izraela w jego walce o umocnienie swojej hegemonii, wspieranie Izraela w jego walce z narodem Palestyńskim, pomoc w tłamszeniu go i niszczeniu. Wbrew dziecinnym propagandowym bajkom o „USA jako strażniku pokoju”, Stany Zjednoczone nie cofają się przed ludobójstwem. Nie kierują się bowiem „pokojem”, a swoimi imperialistycznymi interesami, w których leży wybielanie i wspieranie Izraela — na ile to możliwe — jako państwa sojuszniczego i okna na Bliski Wschód.
Niezliczona liczba Izraelskich zbrodni, w tym ataki na Nablus, Jenin i inwazja na Strefę Gazy, które pochłonęły dziesiątki tysięcy ofiar cywilnych, dokonane zostały przy pomocy amerykańskiej broni i nie mogłyby mieć miejsca bez szerokiego, militarnego (miliardy dolarów na cele wojskowe) i politycznego wsparcia USA dla Izraela.
W ubiegłym roku Stany Zjednoczone poparły między innymi atak na Jenin, wspierając przy tym narrację Natenjahu o konieczności „walki z terroryzmem”.
Od początku pełnoskalowej inwazji na Strefę Gazy po dziś dzień Stany Zjednoczone robią wszystko, co w ich mocy, by uchronić Izrael przed odpowiedzialnością i umożliwić mu kontynuowanie ludobójstwa Palestyńczyków. Tak na przykład, 18 października podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ USA zablokowało złożony przez Brazylię projekt, wzywający do zawieszenia broni i zapewnienia pomocy humanitarnej Gazie (ponieważ „zbyt mało podkreślał prawo Izraela do samoobrony”). W jego miejsce przedłożyło własny projekt. Ten, zamiast zawieszenia broni, zaproponował jednak „przerwy humanitarne”, które, jak zauważyli dyplomaci, mogą trwać jedynie kilka godzin i są całkowicie niewystarczające.
Wetowanie i torpedowanie przez Stany wszelkich inicjatyw dot. humanitarnego zawieszenia broni w pierwszych tygodniach walk, umożliwiło Izraelowi bezkarne mordowanie ludności cywilnej Gazy oraz pozwoliło mu na osiągnięcie znacznych postępów.
Dopiero po ponad miesiącu (!) masakry w Gazie Biały dom ogłosił, że Izrael zgodził się na czterogodzinne przerwy humanitarne. Decyzję tą amerykańska administracja przedstawiła jako wielki sukces, wielki krok naprzód w dążeniu do rozwiązania kryzysu. Nie może być jednak wątpliwości, że rozwiązanie to — dalekie od głosów społeczności międzynarodowej, niezmiennie żądającej natychmiastowego zawieszenia broni — nie jest wynikiem amerykańsko-izraelskiej troski o cywili, a zostało wymuszone pod naporem milionów głosów sprzeciwu, ponad miesiąca wielotysięcznych demonstracji i nacisku społeczności międzynarodowej. Joe Biden — pytany o możliwość zawieszenia broni — odpowiedział wówczas, że nie ma na nie „żadnych szans”.
W nowym 2024 roku izraelski rząd planuje zwieńczyć wieloletnią politykę gnębienia Palestyńczyków i ostatecznie rozwiązać kwestię palestyńską. Brutalna ludobójcza ofensywa syjonizmu, stojącego na straży interesów amerykańskiego imperializmu trwa, a naród palestyński się wykrwawia. W gabinecie Natenjahu słychać głosy nawołujące do przymusowego wysiedlania Palestyńczyków ze Strefy Gazy i przesiedlenia ich do innych krajów. Oznaczałoby to porażkę narodowowyzwoleńczej walki Palestyńczyków i triumf ich oprawców, triumf imperializmu. Nie możemy na to pozwolić. Odsłaniać prawdę o konflikcie izraelsko-palestyńskim, ukazywać prawdziwą genezę konfliktu, walczyć z kłamstwami i przeinaczeniami amerykańsko-izraelskich propagandystów, demaskować amerykański imperializm i izraelski syjonizm oraz pokazywać ich prawdziwą, zbrodniczą twarz — oto w nowym 2024 roku cel wszystkich, którzy miłują prawdę i którym nie jest po drodze z kłamstwem.
Podziel się swoją opinią!
Pamiętaj o tym, by zachować się kulturalnie dyskutując z innymi czytelnikami.
0 Komentarzy
Bądź pierwszy! Zostaw swój komentarz pod tym artykułem.