Epidemia „zombie” w USA. Na rynku nowy narkotyk.

Publicystyka

Działanie tranq

Tekst autorstwa: Piotr Starczewski

Od pewnego czasu coraz częściej Internet zalewają niepokojące filmy oraz zdjęcia z ulic miast Stanów Zjednoczonych. Ciągnące się po chodnikach szeregi namiotów zamieszkałych przez bezdomnych, młode kobiety wypatrujące nadjeżdżających klientów, zdewastowane budynki. Do tego obrazu nędzy coraz częściej dochodzi kolejny element. Otępiali ludzie snujący się po ulicy. Część z nich stoi w miejscu, często w dziwnej pozie. Część siedzi, patrząc nie wiadomo gdzie. Część powoli wlecze się przed siebie. Już na pierwszy rzut oka widać z kim mamy do czynienia.

Stany Zjednoczone od dziesięcioleci zmagają się z licznymi plagami uzależnień od przeróżnych środków. Po części dzięki samemu CIA, które w latach 80 przemycało silnie uzależniający crack. Od kilku lat Amerykanie zmagają się też z celowo spowodowaną przez koncerny farmaceutyczne falą uzależnień od opioidów. W ostatnim czasie do grona substancji trujących mieszkańców Stanów doszedł nowy środek – ksylazyna.

Ksylazyna, czyli tranq

Uliczna nazwa narkotyku — tranq pochodzi od słowa tranqulizer, czyli z angielskiego środek uspokajający. Nazywa się tak, ponieważ główny składnik narkotyku to ksylazyna, która w normalnych warunkach jest używana do znieczulania… koni i bydła. Ta mieszana jest dodatkowo z fentanylem, czyli niezwykle silnym opioidem (właściwie to o 100 razy silniejszym od morfiny bądź 50 razy od heroiny), od którego uzależnienie jest tak wielkim problemem w USA, że doczekał się nawet swojego „awerness day”.

Osoby zażywające tranqa można poznać po charakterystycznych zachowaniach. Jak informują w wywiadach sami narkomani, po zażyciu człowiek czuje się, jakby zasypiał/wyłączał się, co jest raczej typowe dla zażywania silnych substancji uspokajających/znieczulających. Jednakże osoba po zażyciu nie kładzie się ani nie słabnie, lecz niejako zastyga w nienaturalnej pozie. Znakiem rozpoznawczym jest stanie na nogach przy jednoczesnym pochylaniu się jakby ciało od pasa w górę się „wyłączyło”. Samo w sobie powoduje to potem silny ból i problemy ze zdrowiem. Dodatkowo narkotyk sprawia też tworzenie się wrzodów i ropni, które mogą rozprzestrzenić się na dalsze części ciała i powodować obumieranie i gnicie. Stąd nazywa się tę substancję także jako „zombie drug”.

Lekarze często są bezsilni i nie wiedzą co robić z pacjentami cierpiącymi na efekty zażywania tranqa. Wynika to przede wszystkim z obecności ksylazyny, na którą nie działa antidotum używane przy leczeniu zatrucia opioidami. Nie wiedzą też co robić z obumierającymi częściami ciała i często dochodzi po prostu do amputacji kończyn.

Dlaczego Amerykanie się trują?

Pojawia się pytanie, dlaczego w dużych miastach bogatych regionów najbogatszego państwa na świecie mamy do czynienia z takimi zjawiskami? Na pewno wpływ ma na to gigantyczne rozwarstwienie społeczne. Nic ludziom z bogatego kraju, jeśli większość tego bogactwa ma tylko 1% populacji. W ostatnich latach też bezustannie narastają problemy takie jak rosnące ceny nieruchomości, leczenia czy po prostu produktów. Jednocześnie płaca minimalna stoi w miejscu od 14 lat (!) pomimo ciągłej inflacji. Dodajmy do tego fakt, że za praktycznie wszystko obywatel musi płacić z własnej kieszeni, nie ma więc parasola ochronnego dla osób, którym „omsknie się noga”. Brak też wielu zabezpieczeń przez zwolnieniami, jakie chronią pracowników, chociażby w Europie. Niezwykle łatwo jest więc zostać bezdomnym w Ameryce. A z bezdomnego narkomanem.

Podziel się swoją opinią!

Pamiętaj o tym, by zachować się kulturalnie dyskutując z innymi czytelnikami.


0 Komentarzy

Bądź pierwszy! Zostaw swój komentarz pod tym artykułem.