Kilka dni temu w Niemczech doszło do siłowej próby rozbicia legalnego protestu kierowców ciężarówek, właściciel firmy transportowej postanowił wynająć paramilitarną agencję detektywistyczną do pacyfikacji strajku swoich pracowników.
Pracownicy polskiej firmy transportowej Łukasza Mazura zorganizowali swój strajk, żądając wypłaty zaległych wynagrodzeń, na które czekali przez ponad dwa miesiące; zaległości w niewypłaconych wynagrodzeniach wynoszą w przypadku niektórych kierowców nawet 8200 euro. Kolejnymi problemami związanymi z działalnością prywatnej firmy Mazura są: zatrudnianie swoich pracowników na umowy śmieciowe, z nieregulowanym czasem pracy, tj. powtarzająca się konieczność pracy ponad przewidywany czas; masowe najmowanie do pracy uchodźców z Gruzji i Uzbekistanu nieposiadających odpowiednich kwalifikacji i licencji do kierowania pojazdem ciężarowym. Działalność taka jest bezpośrednim narażeniem ich, jak i współuczestników ruchu drogowego na wypadek, i stanowi rażące pogwałcenie przepisów ze strony właściciela.
Jak informuje nas niemiecki portal „Wiesbadener Kurier”, strajk rozpoczęto dnia 20 marca na parkingu Graefenhausen West w Hesij przy autostradzie A5. Zebrało się tam około 70-ciu pracowników wraz ze swoimi pojazdami służbowymi, właściciel firmy po otrzymaniu informacji na temat trwającego strajku postanowił wynająć (za pieniądze pierwotnie przeznaczone na wypłaty dla swoich pracowników) prywatną firmę detektywistyczną Krzysztofa Rutkowskiego, z zamiarem przerwania ich strajku za pomocą przemocy.
7 kwietnia doszło do eskalacji konfliktu, kiedy to na parking przyjechał ciężki samochód opancerzony wraz z właścicielem firmy Łukaszem Mazurem oraz z grupą kilkunastu uzbrojonych mężczyzn, odzianych dodatkowo w kamizelki kuloodporne (wysłanie tak przygotowanych ludzi świadczy to o zaplanowanym wcześniej użyciu siły), którzy wpierw z użyciem gróźb, a następnie siły usiłowali rozpędzić strajkujących kierowców i wyciągnąć ich z zajmowanych przez nich pojazdów. W miejsce zajścia ostatecznie zainterweniowała niemiecka policja, aresztując kilkunastu mężczyzn oraz samego właściciela firmy Łukasza Mazura, postawiono im zarzuty wielokrotnego naruszenia nietykalności cielesnej, wraz z usiłowaniem spowodowania trwałego uszczerbku na zdrowiu i zakłócania przebiegu legalnego zgromadzenia. Tymczasem Łukasz Mazur usprawiedliwia swoje działanie i przemoc wobec pracowników- „sprzeniewierzeniem narzędzi pracy”.
Rutkowski po wypuszczeniu z aresztu, wraz ze swoimi pracownikami paramilitarnej agencji detektywistycznej zorganizował protest pod ambasadą niemiecką w Polsce. Krytykował podczas niego działania niemieckiej policji, zarzuca policjantom wielokrotne przekroczenie uprawnień, przy czym wysuwa twierdzenie, iż to właśnie kierowcy zaatakowali Łukasza Mazura. Uczestnicy strajku zgodnie odrzucają tę wersję wydarzeń. Zarzuty Rutkowskiego względem niemieckiej policji można podsumować krótko jako absurdalne, jego zdaniem niemiecka policja, zatrzymując grupę uzbrojonych w pałki i gazy ludzi, stosujących jawną przemoc przeciwko uczestnikom strajku, pogwałciła prawa człowieka. Na dodatek otwarcie staje po stronie obiektywnie nieuczciwego i szkodliwego przedsiębiorcy, stwierdzając w jednym z przeprowadzonym z nim wywiadów: „firma Mazura jest odpowiedzialna za zaopatrywanie wielu innych firm i zakładów w całej Europie, i nie może przerwać swojego działania, tylko ze względu na jakieś zaległości w wypłatach”.
Protest Rutkowskiego pod ambasadą niemiecką spotkał się ze zrozumiałą kontrdemonstracją ze strony Inicjatywy Pracowniczej- związku zawodowego wspierającego kierowców. Związkowcy pod ambasadą wykrzykiwali w stronę Rutkowskiego i jego ludzi hasła, jak: „łamistrajki”, »Mazur, zapłać pieniądze, złodzieje, bandyci«. Antoni Wiesztort z Inicjatywy Pracowniczej mówi: „strajk kierowców był uzasadniony, pracownicy od dwóch miesięcy nie otrzymywali wynagrodzeń, więc postanowili wziąć sprawę we własne ręce. Pracownicy w trakcie strajku korzystali z narzędzi pracy, tj. pojazdów firmowych. Pracodawca, zamiast wypłacić pracownikom ich należyte zaległe wynagrodzenia, postanowił przeznaczyć te fundusze na wynajęcie ludzi z Rutkowskiego Patrolu, aby spacyfikować protest”.
Inicjatywa Pracownicza domaga się przede wszystkim, aby kierowcy dostali swoje należycie zapracowane wynagrodzenia, również, aby wycofano zarzuty „sprzeniewierzenia” narzędzi pracy, czyli 39 samochodów, które zostały wykorzystane w czasie strajku; domaga się również zastąpienia śmieciowych umów z nieregulowanym czasem pracy, na umowy zapewniające pracownikom stały czas pracy z większą dbałością o przepisy BHP. Na mediach społecznościowych Inicjatywy Pracowniczej możemy przeczytać, że pierwszy kierowca otrzymał już wynagrodzenie, lecz reszta pracowników nadal na nie czeka. Liczba protestujących w ciągu tygodnia powiększyła się z 60 do 85 osób. Inicjatywa Pracownicza pozostaje nadal w kontakcie ze strajkującymi kierowcami oraz wciąż domaga się, aby pracodawca wypłacił kierowcom ich zaległe wynagrodzenia. Związkowcy apelują do polskich mediów, aby rzetelnie przedstawiono, co naprawdę się wydarzyło oraz nagłośniono sprawę Rutkowskiego i Mazura.
Ze strony niemieckich, jak i też polskich związkowców składane są wyrazy solidarności dla strajkujących kierowców, sami kierowcy zgodnie twierdzą, że chcą kontynuować strajk i walkę o odzyskanie swoich wielotysięcznych zaległych wynagrodzeń; jednocześnie obawiają się, do czego może posunąć się Łukasz Mazur, który nie miał zahamowań, aby nasłać na swoich pracowników paramilitarną uzbrojoną grupę.
Współautor: Marcin M.
Podziel się swoją opinią!
Pamiętaj o tym, by zachować się kulturalnie dyskutując z innymi czytelnikami.
0 Komentarzy
Bądź pierwszy! Zostaw swój komentarz pod tym artykułem.