Ukraińscy eksperci zarzucili Polsce, że ta eksportuje jabłka do Rosji, a zarabiają na tym polscy sadownicy. Jest ocena prezesa Związku Sadowników RP w tej sprawie.
Dokładnie 5 października bieżącego roku na ukraińskim portalu rolniczym „EastFruit” został opublikowany artykuł, w którym obwiniono Polskę o eksport jabłek do Rosji. Strona ukraińska jest oburzona, że „polscy sadownicy nadal karmią konsumentów kraju agresora jabłkami” oraz najbardziej na tym zarabiają polscy sadownicy. Ponadto, skrytykowano żądanie polskich producentów owoców miękkich, którzy domagają się od polskiego rządu zakazu importu ukraińskich produktów spożywczo-rolnych.
„Kolejny atak na polskich sadowników ze strony portalu east-friut.com” - komentuje prezes Związku Sadowników RP.
Według analityków EastFruit, w pierwszej połowie 2023 r. 50 tys. ton jabłek z Polski trafiło do Federacji Rosyjskiej. Należy sobie przypomnieć, że wciąż obowiązuje zakaz importu polskich jabłek do Rosji, strona ukraińska jednak jest zdania, że import odbywa się przez Kazachstan oraz Białoruś.
„Eksport jabłek do tych krajów, które wraz z Rosją są członkami tzw. Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, nie jest zabroniony. Zdaniem wielu uczestników rynku handlowcy w tych krajach aktywnie wykorzystują tę okazję do reeksportu jabłek na rynek rosyjski. Oczywiście takie operacje nie są legalne w Kazachstanie czy na Białorusi, ponieważ wymieniane są dokumenty dotyczące pochodzenia jabłka, ale organy regulacyjne we wszystkich krajach przymykają oczy na tę działalność. Co więcej, Rosja zdecydowanie zachęca do szarego reeksportu” - czytamy na portalu.
Analitycy EastFruit podobno dowiedzieli się, że polscy sadownicy dokładnie wiedzą, na jaki rynek trafiają ich jabłka, lecz ze względu na duże zyski przymykają oko na ten fakt.
„Oficjalne dane z polskiej statystyki handlu zagranicznego za pierwsze sześć miesięcy 2023 r. pokazują, że do Kazachstanu wyeksportowano 43,2 tys. ton świeżych jabłek, a na Białoruś 26,5 tys. ton. Tak więc całkowita wielkość dostaw do tych krajów osiągnęła prawie 70 tysięcy ton, czyli ponad 15% całkowitego jabłka.”- podaje portal.
Na polskim portalu „polskie sadownictwo.pl” został opublikowany artykuł, w którym została podana odpowiedź prezesa Związku Sadowników RP Mirosława Maliszewskiego na ukraińskie zarzuty w tej sprawie. Zdaniem prezesa ZSRP, eksport polskich jabłek do Kazachstanu oraz Białorusi jest prawdą, jednakże nie ma żadnych dowodów, że polskie jabłka trafiają docelowo do Rosji.
„Chciałbym przypomnieć redaktorom tego portalu, że na rosyjski rynek wysyłaliśmy jabłka przez kilkadziesiąt lat. Tuż przed pierwszym embargiem w 2014 roku było to nawet ponad milion ton rocznie. Sadownictwo na Ukrainie niemal wówczas nie istniało. Byliśmy tam więc strategicznym dostawcą z tendencją wzrostową. Tak naprawdę to właśnie zakaz eksportu przyśpieszył powstawanie nowych sadów na Ukrainie z nadzieją wysyłek do Rosji. Zresztą mam prawo przypuszczać, że mimo wojny odbywa się to nadal” - odpowiedź prezesa ZSRP, na ukraińskie statystyki pokazujące ile podobno polskich jabłek wyeksportowano do Rosji.
Dalej Maliszewski dodaje, że w całej tej sytuacji najbardziej ucierpieli polscy sadownicy z powodu nadmiernego, niekontrolowanego importu soku jabłkowego z Ukrainy, dlatego ewentualne zarzuty powinna wysunąć polska strona na ukraińską, niż odwrotnie.
„Proponuję więc redaktorom portalu east-fruit milczenie, bo prawda jest po naszej stronie. Inną rzeczą jest, kto z Polski podpowiada temu systematycznie atakującymi nas portalowi. Mam pewne przypuszczenia i może niedługo o nich napiszę. Komuś bardzo zależy, żeby osłabić naszą pozycję” - podsumowuje Maliszewski.
Podziel się swoją opinią!
Pamiętaj o tym, by zachować się kulturalnie dyskutując z innymi czytelnikami.
0 Komentarzy
Bądź pierwszy! Zostaw swój komentarz pod tym artykułem.