W 1989 roku wodociągi w Anglii i Walii zostały sprywatyzowane, w założeniu miało być zgodnie z obowiązującą zasadą kapitalizmu lepiej, taniej i bardziej efektywnie. Co z tego wyszło?
To samo co z innych prywatyzacji, firmy stały się spółkami, dla tych najważniejsze były wyniki ekonomiczne i wysokość dywidend dla akcjonariuszy. I tylko ci na tej akcji skorzystali. Przez lata zaniedbywano wykonywanie inwestycji w rozwój struktury i związane z nimi nowe technologie.
Akcjonariusze niektórych z największych brytyjskich spółek wodociągowych pobrali dziesiątki miliardów funtów, ale nie dokonali inwestycji, natomiast przyszłe niezbędne wydatki chcą pokryć, podnosząc ceny dla gospodarstw domowych.
Z analiz przeprowadzonych przez a Uniwersytet w Greenwich wynika, że inwestorzy wyprowadzili dla siebie 85,2 miliarda funtów z 10 przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych w Anglii i Walii od czasu prywatyzacji tej branży w 1989 roku.
Ofwat „Brytyjska instytucja zajmująca się kompleksowo nadzorem nad przedsiębiorstwami gospodarki wodnej i jej regulacją w Anglii i Walii pod hasłem »Poprawa jakości życia poprzez wodę« (W Szkocji woda jest własnością państwa i jej koszt dla gospodarstw domowych jest znacznie niższy)”
nie zgadza się z tymi danymi i twierdzi:
„Chociaż całkowicie zgadzamy się z żądaniami zmian wobec firm, fakty są takie, że w tym sektorze zainwestowano ogromne inwestycje o wartości ponad 200 miliardów funtów” .
Reprezentująca branżę spółka Water UK stwierdziła, że inwestycje w tym sektorze były „dwukrotnie wyższe niż roczne poziomy obserwowane przed prywatyzacją”.
Jednak David Hall, profesor wizytujący w Dziale Międzynarodowych Badań nad Usługami Publicznymi na Uniwersytecie w Greenwich, twierdzi, że przedsiębiorstwa wodociągowe zainwestowały „mniej niż nic z własnych pieniędzy” i „traktują swoich klientów jak dojną krowę”.
Co jest bardziej prawdopodobne, bo obecnie pod pretekstem poprawy jakości usług, ochrony środowiska i zasobów wodnych chcą podnieść ceny wody użytkowej o 33 % w ciągu najbliższych pięciu lat.
Zdecydowanie największymi zwycięzcami całego układu są kadry kierownicze firm inwestycyjnych, którzy czerpią ogromne zyski z tych praktyk biznesowych. W 2022 roku dyrektor generalny Omers, Blake Hutcheson, zarobił równowartość 3 milionów funtów. Zarobki Hutchesona bledną w porównaniu z wynikami dyrektora generalnego Macquarie, australijskiej firmy zarządzającej aktywami, która sprzedała swoje udziały w Thames Water spółce Omers. Tylko w ubiegłym roku dyrektor naczelny zarobił aż 30 milionów dolarów australijskich (15,5 miliona funtów). Te niezwykłe liczby stanowią poważne oskarżenie pod adresem naprawdę absurdalnego systemu.
Według Agencji Środowiska w 2023 r. ilość wycieków ścieków do środowiska (co oznacza, że przedostały się do rzek i potem oceanu) wzrosła o 54% w porównaniu z rokiem poprzednim.
Ściekiem jest wszystko, co trafia do kanalizacji z mieszkań i spływ z dróg i dachów. Cieplejsza zima i mokra pogoda ujawniła, że wydolność systemów retencyjnych jest za mała i ścieki trafiają do środowiska z pominięciem oczyszczalni.
Biurokratycznym sposobem na poprawę sytuacji ma być Fundusz Efektywności Wodnej (WEF), którego celem jest znalezienie sposobów pomocy ludziom w zmniejszeniu zużycia wody i zaoszczędzeniu pieniędzy na rachunkach. WEF ma zostać uruchomiony w 2025 r. i będzie działać równolegle z planowanymi pracami przedsiębiorstw wodociągowych w Anglii i Walii, mającymi na celu zmniejszenie o połowę wycieków i rozwój do £ 14 miliardów projektów w zakresie infrastruktury wodociągowej w nadchodzących dziesięcioleciach.
Obecne prognozy wskazują, że do 2050 r. Anglia i Walia będą potrzebować ponad 4 miliardy dodatkowych litrów wody dziennie, co stanowi około 25% wody dostarczanej obecnie.
Jednym z proponowanych sposobów ma być zmniejszenie zużycia wody z obecnych 146 litrów na osobę dziennie do 110 litrów. Do niedawna za wiarygodną miarę postępu cywilizacyjnego, higieny i poprawy zdrowia uważano zwiększenie zużycia wody przez obywateli. Dla porównania obecnie w Polsce średnia ta wynosi 92 litry na osobę.
Tymczasem w Szkocji prywatyzacji nie było i nie widzimy dyskusji nad problemami gospodarki wodnej, rachunki są niższe i nie planuje się żadnych podwyżek poza korektami wynikającymi z inflacji.
Rozwiązaniem, zamiast majstrować przy strukturze własności lub ponownie próbować regulować sprywatyzowany przemysł, jest ostateczne położenie kresu eksploatacji naszych dóbr publicznych. Anglia musi pójść za przykładem reszty świata i przywrócić wodę własności publicznej. Systemy wodociągowe działają jak naturalny monopol, co oznacza, że niewiele można zyskać w zakresie „konkurencyjnych innowacji” poprzez prywatyzację. Przywrócenie Thames Water na własność publiczną oznaczałoby, że zyski nie byłyby już przekazywane w postaci wypłat dla akcjonariuszy, ale zamiast tego byłyby ponownie inwestowane w system poprzez obniżenie rachunków za wodę, modernizację rozpadającej się infrastruktury lub finansowanie przyszłych badań i rozwoju. Publiczna własność przedsiębiorstw wodociągowych mogłaby zatkać wycieki w systemie, fizyczne i finansowe.
Oczywiście można by pomyśleć, dlaczego tak się interesujemy problemami gospodarki wodnej w innym kraju. Dlatego że i u nas za uniwersalne rozwiązanie problemów gospodarki społecznej uważa się prywatyzację, a ten przykład wykazuje, że tak nie jest. Także w Polsce planuje się lub już wprowadza znaczne podwyżki opłat za wodę i ścieki zaliczając do nich także wodę spływającą z dachów i kalkulując koszt jej odprowadzania na podstawie powierzchni dachu.
Niedostatki kanalizacji w miastach Polski pokazały ulewne deszcze w ostatnich dniach, np. w Gnieźnie.
Problem deficytu wody w skali świata staje się coraz bardziej palący. Globalna ilość wody spada. Od początku to jest ta sama woda wykorzystywana w obiegu zamkniętym. Niezbędna dla życia była już wielokrotnie pita i zużywana przez żywe organizmy. Dotychczas oczyszczała się w naturalny sposób, przez parowanie i filtrację do wód podziemnych. Dopiero nasza cywilizacja wprowadziła do obiegu substancje, które w niej rozpuszczone nie są filtrowane przez naturę. Racjonalne jej wykorzystanie to zadania dla następnych lat. Gospodarka wodna wymaga wielu zmian, np. oczyszczamy wodę do celów spożywczych a znaczną jej część zużywany do spłukiwania toalet. Może rozwiązaniem byłoby wprowadzenie dwóch obiegów, spożywczy i gospodarczy? Tylko takie rozwiązania można by wprowadzić tylko przy użyciu inwestycji społecznych stosujących globalny rachunek ekonomiczny.
Podziel się swoją opinią!
Pamiętaj o tym, by zachować się kulturalnie dyskutując z innymi czytelnikami.
0 Komentarzy
Bądź pierwszy! Zostaw swój komentarz pod tym artykułem.