Już ponad 90 tysięcy Ormian uciekło z Górskiego Karabachu do Armenii. Na granicy powstają obozy dla uchodźców. Exodus rozpoczął się po ofensywie azerskich wojsk, które zmusiły do kapitulacji armeńskich separatystów, od 20 lat kontrolujących Górski Karabach.
Władze nieuznawanej przez społeczność międzynarodową ormiańskiej enklawy na terytorium Azerbejdżanu w czwartek podpisały porozumienie pokojowe z Azerbejdżanem. Na jego mocy Górski Karabach przestanie istnieć do końca roku. Jego siły zbrojne mają złożyć broń, a pozostałe instytucje zostaną rozwiązane. Zwracając się do obywateli, prezydent Górskiego Karabachu stwierdził, że mogą oni zdecydować o pozostaniu w domach lub wybrać emigrację. W ramach porozumienia strona azerska odblokowała lądowe połączenie z enklawą, aby wypuścić uchodźców.
Kavita Belani – przedstawicielka UNHCR – agendy ONZ zajmującej się uchodźcami stwierdziła, że widziała tłumy cywilów zmierzające ku armeńskiej granicy. Dodaje, że ludzie ci przez 9 miesięcy żyli w całkowitym okrążeniu przez wojska azerskie i musieli porzucić dobytek całego życia. Prawie jedną trzecią uchodźców stanowią dzieci.
Około 120 tysięcy spośród 150 tysięcy mieszkańców Górskiego Karabachu stanowią Ormianie. Obawiają się oni azerskich rządów i czystek. Podczas poprzednich walk w roku 2020 azerska armia dokonywała zbrodni wojennych na jeńcach oraz ludności cywilnej. Ormianie nie wierzą w zapewnienia azerskiego prezydenta Ilhama Alijewa, że cywile nie mają się czego obawiać, a celem porozumienia pokojowego jest reintegracja mieszkańców Karabachu w ramach Azerbejdżanu.
Premier Armenii Nikol Paszinian stwierdził, że Azerbejdżan dokonuje masowej czystki etnicznej, zmuszając Ormian z Karabachu do emigracji. Obwinia również Rosję, że nie wywiązała się z misji pokojowej mającej zapewnić Górskiemu Karabachowi bezpieczeństwo. Wcześniej jednak sam twierdził, że Armenia nie zaangażuje się w obronę enklawy uznawanej za część Azerbejdżanu. Gdy 19 września azerskie wojska przeprowadziły szeroko zakrojoną ofensywę, siły armeńskie nie zareagowały. Opozycja oskarża Paszyniana, że nieoficjalnie uznał Karabach za część Azerbejdżanu.
Konflikt ma szerszy wymiar międzynarodowy. Azerbejdżan to sojusznik Turcji, zachowujący także dobre stosunki z Rosją, Armenia należy do Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym – sojuszu wojskowego, którego główną siłą jest Federacja Rosyjska.
Rząd Paszyniana próbuje obecnie bardziej powiązać swój kraj z Unią Europejską, a także Stanami Zjednoczonymi. Armeńska armia prowadziła już wspólne ćwiczenia z żołnierzami amerykańskimi. Po ogłoszeniu likwidacji Górskiego Karabachu stolicę Armenii — Erywań odwiedzili przedstawiciele amerykańskiej agencji pomocowej USAID, łączonej ze służbami wywiadowczymi. Oficjalnie powodem wizyty było udzielenie Armenii wsparcia podczas kryzysu uchodźczego.
Premier Rosji Dimitrij Miedwiediew w mediach społecznościowych zasugerował, że rząd Paszyniana poprzez swoje manipulacje oraz próby podjęcia współpracy z zachodem jest odpowiedzialny za upadek Górskiego Karabachu.
Rzecznik Kremla Dimitrij Pieskow stwierdził, że dalsze trwanie misji pokojowej 2 tysięcy rosyjskich żołnierzy będzie omawiane ze stroną Azerską, ponieważ Górski Karabach przestał istnieć. Siły te od 2020 roku nadzorowały przestrzeganie zawieszenia broni w regionie.
Górski Karabach, zamieszkały głównie przez Ormian, do roku 1988 w czasach ZSRR był częścią Azerskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Po likwidacji Związku Radzieckiego na terenie tym wybuchły walki, do których włączyła się Armenia. Zakończyły się one sukcesem Ormian, którzy odparli azerskie ataki i stworzyli de facto niezależne państwo zamieszkałe przez około 150 tysięcy osób. Nie zostało ono uznane na arenie międzynarodowej. Od 1994 r. w Karabachu dochodziło do licznych starć. W roku 2020 Azerbejdżan, wspierany turecką i izraelską bronią, zdobył znaczną część terytoriów enklawy. W roku 2022 zablokował jedyną drogę biegnącą z niej do Armenii.
Podziel się swoją opinią!
Pamiętaj o tym, by zachować się kulturalnie dyskutując z innymi czytelnikami.
0 Komentarzy
Bądź pierwszy! Zostaw swój komentarz pod tym artykułem.