Zielona rewolucja – pierwsze efekty w Niemczech, czyli racjonowanie energii

Publicystyka

Wind energy / Flickr, autor: John Morton, licencja: CC BY-SA 2.0

Tekst autorstwa: Krzysztof Szymański

…ale efekty te będą stopniowo dotykać wszystkich krajów UE, dostawy prądu będą limitowane i ograniczane w określonych godzinach. Niemcy jako jedne z pierwszych zdecydowały się na zielone zmiany w energetyce, muszą stopniowo przygotowywać obywateli na skutki podejmowanych przez entuzjastów decyzji niepoprzedzonych rzetelną analizą techniczno – ekonomiczną.

Federalna Agencja Sieci Energetycznych w Niemczech poinformowała o planie racjonowania prądu, który ma zacząć obowiązywać już od 1 stycznia 2024 roku. Także Włochy planują ograniczenia związane ze zużyciem energii – na razie w Rzymie. Do wyrzeczeń związanych z brakami energii powinni się też przygotowywać obywatele innych krajów Unii.



Wszystko to zaczyna przypominać znane Polakom z lat PRL ogłaszane publicznie zmiany stopnia zasilania, gdy ten rósł, należało się liczyć z planowanymi brakami w dostępnie do energii elektrycznej. Tylko wtedy wynikało to z szybkiego tempa rozwoju i burzliwego wzrostu urządzeń elektrycznych w gospodarstwach domowych, za czym nie nadążały kosztowne i długotrwale inwestycje w energetykę, ale planowano i budowano nowe elektrownie. W planowej gospodarcze stosunkowo szybko problem został opanowany. Powrócił w mniejszym stopniu, gdy na Polskę w stanie wojennym nałożono sankcje, które miały szkodzić władzy, ale jak zwykle dotknęły zwykłych obywateli.

Niemcy, które jako pierwszy kraj UE, który poparł unijny projekt przejścia na odnawialne źródła energii, teraz przygotowują się na problemy bo sieć energetyczna może być przeciążona. Federalna Agencja Sieci Energetycznych informuje, że od 1 stycznia 2024 r. operatorzy sieci będą mieli prawo do ograniczania dostaw energii elektrycznej. Co więcej, w godzinach szczytu będą mieli możliwość zablokować dostęp do niektórych usług, takich jak na przykład ładowanie samochodów elektrycznych czy dostęp do WI-FI. W ten sposób Agencja chce chronić przed niedoborem energii infrastrukturę krytyczną. O ile jeszcze rozumiem ograniczenie możliwości ładowania prądożernych samochodów elektrycznych, to brak dostępu do Wi-Fi przy obecnym stopniu uzależnienia od usług informatycznych może doprowadzić do poważnych utrudnień dla instytucji i obywateli. Przewiduje się również wyłączenia zasilania w domach mieszkalnych. Kiedyś to przy braku prądu można było zapalić świeczkę, teraz oznacza to dla większości paraliż całego gospodarstwa domowego, bo nawet ogrzewanie gazowe wymaga zasilania prądem. Pomysł promowania „zielonej rewolucji” poprzez utrudnianie normalnego życia ludziom jest co najmniej kontrowersyjny.



Według aktualnych prognoz zapotrzebowanie na energię elektryczną wzrośnie w ciągu najbliższych kilku lat o ponad 10 procent. Obecnie brakuje około 14 000 kilometrów infrastruktury, koniecznej do zapewnienia energii pozyskiwanej ze źródeł odnawialnych.

Może należało najpierw pomyśleć o budowie nowej infrastruktury energetycznej, upowszechnieniem bardziej energooszczędnych urządzeń, a dopiero potem robić rewolucję.



Podziel się swoją opinią!

Pamiętaj o tym, by zachować się kulturalnie dyskutując z innymi czytelnikami.


0 Komentarzy

Bądź pierwszy! Zostaw swój komentarz pod tym artykułem.