Izrael nie chce rozejmu. „Dokończmy misję, idźmy na całość”

Publicystyka

Może być zdjęciem przedstawiającym żołnierzy Izraelskich Sił Zbrojnych patrolujących teren

IDF soldiers patrolling Hebron / Flickr, autor: meghamama

Tekst autorstwa: Mateusz Szczepański

W piątek 1 grudnia, po 7 dniach wygasł tymczasowy rozejm między Hamasem a izraelską Armią, pierwotnie planowany na 4 dni, i przedłużony o 3 dodatkowe. Głównym warunkiem i oficjalnym celem jego zawarcia było uwolnienie przez stronę palestyńską części zakładników, przede wszystkim kobiet i dzieci, w zamian za uwolnienie części przetrzymywanych w aresztach i więzieniach Palestyńczyków przez stronę izraelską. Po wznowieniu działań izraelska armia oświadczyła, że Hamas nie przedstawił kolejnej listy zakładników, którzy mieliby zostać zwolnieni, i dodatkowo miał złamać warunki rozejmu.

„Wznowiliśmy walki przeciwko Hamasowi, który złamał ustalenia rozejmu. Rząd Izraela jest zdeterminowany, by osiągnąć cele tej wojny: uwolnić zakładników, zniszczyć Hamas i zapewnić, że Strefa Gazy już nigdy nie będzie stanowiła zagrożenia dla obywateli Izraela” - oznajmił Natenjahu.

Gra pod publikę przy dziesiątkach ofiar cywilnych

Jeśli wierzyć w te deklaracje, trzeba by przyjąć, że Izrael rozpoczął ofensywę w Gazie m.in. w związku ze wzięciem zakładników przez Hamas, i jednym z jej głównych celów jest ich uwolnienie. Tak właśnie motywuje swe ataki izraelski reżim, który wskazuje na rozejm jako dowód prawdziwości intencji.

Rozejm ten jednak, przez amerykańskie i izraelskie władze przedstawiany jako przejaw troski o cywilów, nie jest wynikiem faktycznej troski, dążenia do zmniejszenia liczby ofiar i uwolnienia zakładników. Gdyby władzom tym naprawdę zależało na życiu cywilów, nie prowadziłyby brutalnej walki z ludnością cywilną Gazy, nie mordowałyby dzieci i kobiet, nie sprzeciwiałyby się społeczności międzynarodowej — która żądała natychmiastowego zawieszenia broni na kilka tygodni wstecz!

Chwilowa przerwa by uspokoić opinię międzynarodową i wrócić do rzezi

Po zawarciu rozejmu izraelskie dowództwo niemal natychmiast przystąpiło do pracy nad planami wznowienia ofensywy ze zwiększoną siłą, z góry odrzucając możliwość zakończenia walk po ew. uwolnieniu wszystkich zakładników. Minister Obrony Izraela Yoav Galant nakreślił sposób, w jaki IDF powróci do ataku po zakończeniu przerwy.

„Mamy teraz kilka dni; wrócimy do walki, użyjemy tej samej siły, a nawet więcej. To jest teraz zadanie. Pamiętaj, że kiedy ty się organizujesz, odpoczywasz i prowadzisz dochodzenie, wróg robi to samo. Spotkasz kogoś, kto jest nieco bardziej przygotowany. Dlatego najpierw spotkają się z bombami Sił Powietrznych, potem z pociskami czołgów i artylerii oraz ostrzami D9, a na końcu także z ogniem żołnierzy piechoty, będziemy walczyć na całym Pasie.” - powiedział szef izraelskiego MON.

Galant dał jasno do zrozumienia, że cel wojenny, jakim jest „rozbicie armii terroru Hamasu w Gazie”, w obliczu zawarcia tymczasowego rozejmu i uwolnienia części zakładników nie zmienił się ani na jotę. „Gdziekolwiek idę, słyszę: »Dokończmy misję, idźmy na całość«. Chcę, żebyście wiedzieli, że Izraelskie Siły Obronne, system bezpieczeństwa, rząd Izraela, cały naród Izraela, a na pewno ja osobiście, popieram Was [IDF] w 100%, dopóki nie ukończycie misji. Nie spoczniemy, dopóki nie skończymy” – stwierdził.

Toczące się nie od dziś "ostatecznie rozwiązanie kwestii palestyńskiej"

W dobre intencje USA i Izraela wierzyć mogą tylko nieznający prawdziwego charakteru tych państw, który niezwykle jaskrawo uwidocznił się w ostatnich kilku miesiącach, a w szczególności w ostatnich dwóch miesiącach — wraz z rozpoczęciem inwazji lądowej na Strefę Gazy. Izrael, od lat tłamszący i niszczący Palestyńczyków, dąży do ich całkowitego zmarginalizowania i umocnienia w ten sposób pozycji na Bliskim Wschodzie. W ostatnich kilkunastu miesiącach Izrael wzmógł prześladowania, nasilił ataki na Zachodnim Brzegu, zaostrzył zbrodniczą politykę osadnictwa i masowych wysiedleń. Podniesiono konieczność „ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej”. Nieuchronne w tych warunkach powstanie narodu palestyńskiego — walczącego o swoje przetrwanie — dało Izraelowi pretekst dla przejścia do jego realizacji. Wdrażając plan „ostatecznego rozwiązania” izraelska armia nie cofa się przed niczym, bombarduje szpitale, budynki mieszkalne i osiedla, morduje całe rodziny, w tym kobiety i dzieci, które stanowią większość z ponad 15 tysięcy zabitych dotąd przez IDF podczas inwazji.

Jako amerykański przyczółek na Bliskim Wschodzie Izrael otrzymuje od USA pełne wsparcie militarne, polityczne i gospodarcze, strzela do palestyńskich dzieci z rakiet dostarczanych od lat przez Waszyngton.

Czy w tym kontekście można uważać, że atak Izraela jest jedynie „odpowiedzią” na atak Hamasu i wzięcie przez niego zakładników ? Czy można uważać, że Izrael wycofa się, gdy tylko Hamas uwolni wszystkich zakładników? Więcej, czy można uważać, że Izrael naprawdę chce uwolnienia wszystkich zakładników? I utraty najważniejszego obok „zniszczenia Hamasu” pretekstu dla kontynuacji ofensywy? Czy można wierzyć w intencje USA i Izraela co do rozejmu, przed którym kraje te broniły się rękami i nogami, forsując półśrodki (czterogodzinne przerwy humanitarne), i na który przystały dopiero po niemal 2 miesiącach pod naciskiem społeczności międzynarodowej i masowych protestów, po śmierci ponad 15 tysięcy cywili?

Podziel się swoją opinią!

Pamiętaj o tym, by zachować się kulturalnie dyskutując z innymi czytelnikami.


0 Komentarzy

Bądź pierwszy! Zostaw swój komentarz pod tym artykułem.